12 maja 2022
Miałem przyjemność przetestować filament PLA z grafenem od Prografen i od razu na początku muszę przyznać, że dawno druk 3D na PLA nie sprawił mi tyle radości, ale po kolei.
Opakowanie
Pudełko, w które zapakowany jest szpula z materiałem jest ciekawe, minimalistyczne, ale jednocześnie wzór ma szanse przyciągnąć uwagę i wyróżnić je spośród podobnych produktów na rynku. Na uwagę zasługuje fakt, że wykonane jest z tektury pochodzącej z recyklingu. To samo dotyczy szpuli, na którą nawinięty jest filament i muszę przyznać, że było to jednym z pozytywnych zaskoczeń. Przez zastosowany materiał szpula wydaje się odrobinę lżejsza od tradycyjnych, wykonanych z tworzywa i dzięki temu podawanie materiału jest sprawniejsze. Początkowo miałem trochę obaw, że w trakcie pracy tektura zacznie się wycierać obsypując filament PLA drobinkami tektury, ale w trakcie druków nie zaobserwowałem nic podobnego tak więc, dla mnie, jest to jeden z większych pozytywów, ponieważ ułatwia późniejszy recykling.
Pierwszym drukiem wykonanym na testowanym filamencie PLA była wieża temperatur, co jest dobrą praktyką i powinno być robione przy każdym materiale, nawet pochodzącym od tego samego producenta w celu minimalizacji późniejszych negatywnych doświadczeń. Wieża temperatur wykazała, że materiał najlepiej powinien się przetwarzać w temperaturach od 210C do 220C, jednakże początkowe testy w temperaturach 210C do 215C z różnych powodów albo się nie udały (nie sklejanie się warstw, brak albo słabe połączenie z powierzchnią roboczą itd.) albo końcowe druki nie były zadowalające pod kątem jakości odwzorowania modeli. W momencie rozpoczęcia druków w temperaturze 220C wcześniejsze problemy przestały występować, co ma bezpośredni związek z jedną z właściwości grafenu, czyli dobrym przewodnictwem ciepła. W związku z tym, że grafen szybciej odprowadza ciepło na zewnątrz zdecydowanie szybciej zastyga, co wymaga wyższej temperatury na dyszy. Późniejsze druki najpopularniejszego modelu testowego „Benchy” zdają się potwierdzać moje obserwacje.
Same druki, po dobraniu parametrów, wychodziły bardzo czysto. Warstwy łączyły się idealnie bez śladów nadtopień tworząc gładkie, równe powierzchnie, nie wystąpiło też „nitkowanie”. Materiał pozwala też na bardzo dobre odwzorowanie detali modelu i nie „gubi” wymiarów ani kształtów dzięki minimalnemu skurczowi.
Po druku Benchy przyszedł moment na testy na modelach trudniejszych, tzw. „print-in-place”, czyli takich których części są ruchome i powinny takie pozostać po skończonym druku i zdjęciu modelu z powierzchni roboczej. W tych przypadkach też nie stwierdzono problemów a wręcz, odnoszę wrażenie, że dzięki przewodnictwu grafenu, trudniejsze elementy, o mniejszych tolerancjach, nie zgrzały i nie scaliły się w jedną bryłę. Na uwagę zasługuje też fakt, że na tyle na ile jestem w stanie stwierdzić w warunkach domowego druku 3D, PLA Graphene od Prografen ma bardzo dobre właściwości mechaniczne, odporność na ścieranie, więc nawet po dość intensywnym skręcaniu i rozkręcaniu Dragon Egg na gwintach nie wystąpiły odkształcenia, a nalot powstały w wyniku tarcia o siebie powierzchni jest minimalny.
Zachęcony wcześniejszymi sukcesami i dla przekory – no w końcu coś się musi nie udać – postanowiłem zobaczyć, jak ten materiał da sobie radę z „Tower of Pi” bez wypełnienia. Geometria tego modelu w zasadzie uniemożliwia poprawny druk na drukarkach FDM ze względu na nawisy, bez wcześniejszego dopasowania i zrobienia podpór toteż, po 11h druku, spodziewałem się zastać sporo zmarnowanego materiału. Ku mojemu zdziwieniu model został wydrukowany i choć oczywiście niektóre elementy nie zostały odtworzone lub uszkodzone to mój odbiór tego materiału stał się jeszcze bardziej pozytywny. W celu dodatkowego sprawdzenia, jak sobie poradzi z dużą ilością cienkich ścianek blisko siebie, postanowiłem wydrukować „Tower of Pi” ponownie, tym razem z wypełnieniem i muszę przyznać, że choć spodziewałem się nitkowania to było ono zdecydowanie mniejsze niż to, na co się przygotowałem.
Moim zdaniem, świetny produkt mający szanse zdobyć wielu sympatyków a druk na nim sprawił mi wiele przyjemności.
Marcin J. Kalinowski | Heydash Workshop
Powrót